Tak jak już wspominałam, chciałam wybrać się do fryzjera na podcięcie końcówek.
Oczywiście byłam totalnie zawalona obowiązkami.
Wychodziłam z domu przed 7-mą, wracałam po 16-tej,
a kiedy wróciłam nie chciało mi się ruszyć nawet małym palcem.
W piątek (czternastego) udało mi się znaleźć trochę czasu i pobiegłam na szybkie podcięcie końcówek. Niewiele osób widzi różnicę i wcale się im nie dziwię. ;)
Rozstałam się z zaledwie pięcioma centymetrami moich kudełków.
Bardzo miła pani obcięła zniszczone, szorstkie końcówki.
Przy okazji dowiedziałam się, że niestety moje włosy są z natury bardzo mięciutkie,
a dzięki temu są bardziej podatne na falowanie i (niestety) rozdwajanie.
Wobec tego pogodziłam się ze swoim losem i już nie mam pretensji do siebie o to,
że moje końcóweczki lubią się rozdwajać (ba! czasem nawet rozsześciarzać :) ).
Jest to przydatna informacja dla dziewczyn, które mają podobne włosy.
Widocznie nie zawsze wina leży po naszej stronie. Uff... :)