czwartek, 10 lipca 2014

Czy można zdać prawo jazdy za pierwszym razem? TAK :)

Jestem teraz w wieku, w którym wiele osób chodzi na kurs prawa jazdy.
 Wykłady mijają szybko, a wtedy przychodzi upragniony czas jazd.
 W tym czasie razem z naszym mniej lub bardziej sympatycznym instruktorem spędzamy
 30 godzin za kółkiem. W tym czasie kształtuje się nasze podejście do jazdy.
 Ogromny wpływ ma na to już wspomniany instruktor.


żródło: http://www.4freephotos.com/



 Z mojego doświadczenia wynika, że do nauki jazdy trzeba podejść poważnie,
 ale nie można zapomnieć o zachowaniu ogromnego dystansu do siebie.
 Absolutnie nie wolno zwracać uwagi na drobne niepowodzenia.
 Nawet jeśli po dwudziestu godzinach jazdy silnik zgaśnie Ci podczas ruszania nie załamuj się.
 Pomyśl sobie „Oo ty cholerko, ty” i szybko bierz się za ponowne odpalanie.
 Mój kurs był bardzo przyjemny. Jeździłam prawie codziennie, zwykle szło mi całkiem nieźle.
 Nie oznacza to, że byłam mistrzem kierownicy.
 Podczas ostatniej godziny jazdy przejechałam przez ciągłą linię,
 wjechałam na skrzyżowanie na pomarańczowym świetle i wymusiłam na rondzie.
 Mój instruktor złapał się za głowę, a siedząca z tyłu koleżanka patrzyła z politowaniem.
 Ale kto z nas nie popełnia błędów? Przecież można czegoś nie zauważyć.
 Sami dla siebie powinniśmy być bardzo wyrozumiali.
 Na egzamin szłam lekko zmieszana.  
Wiedziałam, że rodzina i przyjaciele teraz właśnie łamią sobie kciuki, trzymając je najmocniej jak tylko mogą. Świadomość tego wsparcia była dla mnie bardzo ważna.
 Po pewności siebie która narodziła się na zaliczonym za pierwszym razem teście nie pozostało ani śladu. Mój instruktor podał mi rękę i mówi idź i zdaj to. No i poszłam.
 Wysiadając z samochodu prawie się przewróciłam.
 Byłam kłębkiem nerwów.
I wtedy właśnie wtedy pomyślałam sobie, że przecież mogę do egzaminu podchodzić ile tylko razy chcę,
 jestem w stanie to zdać bo przecież wyjeździłam te 30 godzin,
jak nie zdam to pójdę i po prostu zapisze się na kolejny.
Kiedy sama zdałam sobie z tego sprawę, nikt mi tego nie powiedział, sama do tego doszłam, huragan w mojej głowie uspokoił się.
 Zaraz po tym z pokoju obok wyszedł mój egzaminator.
Porozmawiałam z nim chwilkę, po czym dostałam pierwsze zadanie, siadłam w samochodzie, zamknęłam na chwilę oczy i... stałam się najspokojniejszą osobą na ziemi.
Miałam suche ręce, nie drżał mi głos, noga pewnie leżała na sprzęgle.
Plac zaliczyłam w 3 minuty, a kiedy wyjeżdżałam na miasto sama uśmiechałam się do siebie.
Byłam absolutnie skupiona na jeździe. Wiatr lekko rozwiewał mi włosy, a ja spokojna, rozluźniona jechałam.
Już wtedy wiedziałam, że zdałam, ale nie egzamin sprawdzający umiejętność jazdy, ale egzamin, na którym musiałam opanować swój umysł.
 Cała jazda egzaminacyjna trwała 30 minut, było to najszybsze 30 minut mojego życia, czułam się świetnie, a kiedy wjechałam z powrotem na plac,
 mój egzaminator uśmiechnął się, powiedział mi, że zdałam w mojej głowie znów rozpętał się huragan.
 Rozpłakałam się jak skończona mazgaja, wybiegłam z samochodu, a ulicą nie szłam - frunęłam nad nią. ;)
Sama nigdy nie spodziewałabym się po sobie, że uda mi się tak opanować, w tak bardzo stresującej sytuacji.
 Nie wiem czy to tylko ja tak potrafię, ale polecam każdemu spróbować.

Tak zwyczajnie na tą chwilę wyłączyć nerwy, bo TYLKO one mogą przeszkodzić.

Powodzenia! Zarówno na egzaminie na prawo jazdy, jak również innych. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz